Niedziela Palmowa (Domingo de Ramos), to pierwszy dzień intensywnego, poruszającego i tajemniczego Semana Santa – Wielkiego Tygodnia – trwającego do Niedzieli Rezurekcyjnej. To początek wielkiego przemarszu procesji po ulicach Sewilli, ale nie tylko. Ich historia sięga XV wieku. Procesje (cofradías), organizowane są przez bractwa (los hermandades), przynależące do poszczególnych parafii. W samej Sewilli jest ich około 70. Najstarsze zawiązane były jeszcze w średniowieczu, najmłodsze w ubiegłym wieku.
Bractwa i ołtarze
Każde bractwo ma swojego patrona, inny kolor szat, insygnia. Każde też ma, jeden lub dwa odświętne ołtarze (el trono). To właśnie one są najistotniejszym elementem procesji Semana Santa. Te najstarsze są dziełami sztuki barokowej, bogato zdobione, błyszczą złotem. Przedstawiają sceny z Pasji, a figury w dynamicznych pozach nierzadko odziane są w haftowane szaty. Figury patronek bractwa wystawiane są na ołtarzach w towarzystwie kilkudziesięciu świec i kwiatów, zawsze chronione ozdobnym baldachimem. Najwspanialsza z nich, to patronka Sewilli – La Macarena – płacząca diamentowymi łzami. Ołtarze ważą przeszło tonę, czasem dwie. Mimo to, chętnych w bractwach do ich dźwigania nie brakuje. To wielki zaszczyt znaleźć się pośród los costaleros. Ich siła, kunszt i odwaga podziwiane są przez tłumy towarzyszące procesjom na ulicach. Dzięki ich drobnym kroczkom ołtarze wyglądają, jakby lekko płynęły ulicami. Każdy manewr wymagający uniesienia ołtarza, zmiany pośród costaleros, skrętu w inną ulicę, a najbardziej wejścia i wyjścia z Katedry, są gromko oklaskiwane. Żeby manewry się udały, niezbędny jest wielomiesięczny trening przed Semana Santa oraz sprawna dyrygentura. Grupa niosących costaleros liczy nawet 50 mężczyzn, którzy schowani pod platformą i suknem nie widzą nic, prócz swoich stóp odzianych w czarne trampki za kostkę. Dlatego wokół niesionego ołtarza sprawnie porusza się el capataz, który sprawdza odległości od krawężników, ścian, drzwi i wydaje krótkie komendy jak kapitan na statku. Procesje trwają niekiedy kilka godzin. Zależy to od odległości, w jakiej znajduje się parafia od Katedry, do której procesja z ołtarzami zmierza. Najdłuższą drogę do przebycia ma bractwo La Macarena, a ich marsz trwa 12 godzin! Procesjom towarzyszy orkiestra przygrywająca na trąbach, trąbkach, puzonach i bębnach. Tworzy ona dodatkowo podniosły nastrój, kiedy ołtarz jest np. unoszony, albo kiedy następuje zmiana costaleros. Wszystko to okraszone jest zapachem kadzidła, a zebrany wzdłuż ulicy tłum, spożywa namiętnie pestki słonecznika, obowiązkowo plując łupinami na ziemię…
Pokutnicy na trasie
Na mnie szczególnie silne wrażenie robią zakapturzeni pokutnicy (los nazarenos) idący licznym, zwartym tłumem przed ołtarzem i za nim. Niosą insygnia bractwa (proporce, księgi, laski, świece) oraz drewniane, proste krzyże na ramionach symbolizujące pokutę. Proszą w ten sposób o przebaczenie za grzechy swoje lub krzyż niosą w intencji innych. Bardzo często idą boso lub w białych skarpetach, co również ma symbolizować marsz w pokucie. Ubrani są szczelnie, w długie do ziemi habity zapinane na guziki, na głowie zaś noszą charakterystyczny, wysoki, spiczasty kaptur, w którym są jedynie otwory na tajemniczo spoglądające oczy. Ubiór turystom kojarzy się z amerykańskim Ku Klux Klanem. Należy jednak pamiętać, że los nazarenos zaczerpnęli pomysł jeszcze z czasów inkwizycji, a Amerykanie zainspirowali się hiszpańskimi strojami w XIX wieku.
Ukryci pod szczelnym strojem członkowie bractwa, to nie zawsze oddani wierni. Zdarza się, że są ateistami, lecz wielopokoleniowa przynależność do bractwa i przywiązanie do rodzinnych tradycji, nie pozwalają im opuścić szeregów los nazarenos. Uczestniczenie w marszu jest dla nich wielkim wydarzeniem, szczególną nagrodą i jak widać nie zawsze ma religijne tło. Ukrywają swoje intencje, grzechy i motywy pod szczelnym habitem. Nikt ich nie rozpoznaje, ale oni widzą wszystkich. To ciekawy zabieg i uczestnicząc w Semana Santa czuć, że ludzi to porusza.
Tłumy
Wiele osób na kilka godzin przed przemarszem ulubionej procesji rezerwuje sobie miejsce na trasie, aby być w pierwszym rządzie. Ludzie siedzą na turystycznych krzesełkach, albo na krawężnikach. Wielu doświadcza uniesień duchowych dotykając przechodzący ołtarz, wzruszają się i modlą. Zależy im też by być blisko, bo kto stoi w pierwszym rzędzie, wzdłuż drogi nazarenos, może liczyć na prezent w postaci cukierka (krzyczy się wtedy: caramelos!), obrazka z wizerunkiem patronki, a nawet medalika (zdobyłam jeden!). Cukierki najczęściej rozdawane są przez najmłodszych członków bractwa. Na pewno czują się wtedy bardzo ważni!
Jeśli ktoś dysponuje budżetem i chce zająć honorowe miejsce siedzące wzdłuż trasy, może wykupić takie niedaleko Katedry, w ścisłym centrum wydarzeń. Tańszym rozwiązaniem jest wynajęcie stolika w restauracji z balkonem wychodzącym na trasę cofradía. Oglądanie z wysoka jest tu bardzo popularne, dlatego można też wynająć balkon od mieszkańców Sewilli!
Muzyka
Nieodłącznym elementem każdej Wielkotygodniowej procesji jest przejmująca pieśń saeta. To połączenie śpiewu flamenco i fago, płynącego z udekorowanego kwiatami, świecami i bordową płachtą balkonu, znajdującego się na trasie procesji. Gwarne ulice i hałas procesji nagle milkną, kiedy unoszą się pierwsze takty tej smutnej, żałobnej melodii. Zawodowi soliści żarliwie śpiewają o Męce Pańskiej, o śmierci, o żalu i bólu. Saetę wykonują zarówno mężczyźni jak i kobiety, przy akompaniamencie gitary klasycznej.
Fiesta w tle
Mimo podniosłej atmosfery zbudowanej wokół niesionych ołtarzy, w tle trwa wielka fiesta. Semana Santa, to bowiem nie tylko przeżycie religijne, ale również czas spotkań towarzyskich i rodzinnych. Odświętne stroje mieszkańców Sewilli, podkreślają wagę wydarzeń i szacunek do nich. Centrum miasta zalane jest przez tłumy, kakafonia dźwięków docierających z różnych stron i gwar z barów tapas, nakładają się na siebie i tworzą niezwykłą, bardzo wciągającą atmosferę. Imprezowicze oglądający ołtarze z pozycji siedzącej, przy stolikach z tapasami, nierzadko krzyczą głośno w zachwycie: guapa! (piękna!) na widok niesionego ołtarza i wychylają pośpiesznie kolejne wino w toaście za Najświętszą Patronkę.
Elegancki styl
W kolejne dni, po Niedzieli Palmowej, dalej odbywają się procesje. W dzień i w nocy. Na podmiejskich przystankach autobusowych kłębią się mieszkańcy. Wszyscy stoją z powagą, bardzo elegancko ubrani. Niecodzienny to widok, bo obowiązuje tu schludny, acz luźny styl noszenia się. Mężczyźni przywdziewają najlepsze garnitury. Króluje kolor niebieski. Do tego biała koszula i niebieski krawat, odrobinę kontrastujący z garniturem. Buty eleganckie, wypastowane. Dzieci zakładają swoje najpiękniejsze ubrania, nierzadko kupowane właśnie na tę okazję. Kobiety, oprócz wytwornej garderoby, zakładają, mimo kilometrów do przejścia pieszo, buty na wysokim obcasie. Ta odświętna aura zdradza ogromne przejęcie Sewillańczyków uczestnictwem w procesjach. Turyści powinni również ubierać się elegancko, żeby nie urazić gospodarzy, a pokazać szacunek do ich tradycji. Strój sportowy nie jest mile widziany, warto o tym pamiętać. W samej Sewilli jest około 70 procesji w czasie całego Semana Santa. Żeby lepiej się orientować w przebiegu tras cofradías, można skorzystać z aplikacji na smartfona, która pokazuje nasze położenie względem trwających przemarszy.
Triduum Paschalne
W wielki czwartek rano, na ulicach było pusto. Szłam wolnym krokiem na spacer i gdzieniegdzie tylko czułam poranny zapach kawy i słodkiego śniadania, unoszący się z uchylonych okien. Miasto spało. To dzień wolny, a wszyscy odpoczywali po intensywnym biegu z pracy na wieczorne procesje. Zbierają siły na obchody Triduum Paschalnego, które tu, w Sewilli jest bardzo mocno przeżywane. Andaluzyjski poeta rzekł, że w czasie Semana Santa Jezus umiera codziennie, przez cały Wielki Tydzień, na każdym zaułku ulic Sewilli… Noc z czwartku na piątek, to czas szczególny. Jest kulminacją obchodów Semana Santa. Ulicami przechodzą wtedy najznamienitsze procesje, kobiety w Wielki Piątek przywdziewają czarne suknie z charakterystycznym nakryciem głowy. Procesje odbywają się w ciszy, nie słychać już intensywnej gry orkiestry. Znów głośno zacznie być w Niedzielę Rezurekcyjną, kiedy wszyscy będą radować się ze Zmartwychwstania Chrystusa.
Sewillańczycy nie podzielą się jajkiem na Wielkanoc, ani nie poświęcą pokarmów. Nie zjedzą niedzielnego, rodzinnego śniadania. Rozejdą się po procesji do swoich domów lub spotkają z rodziną w barze. Są zmęczeni, ale szczęśliwi z intensywnego tygodnia. W poniedziałek dzieci wrócą do szkoły, a posprzątane miasto nie będzie już niczym przypominać o Semana Santa. Teraz wszyscy odliczają dni do kolejnej fiesty. Odbędzie się ona w dwa tygodnie później i będzie to Feria de Abril – święto flamenco, wina i koni – czyli dobrej, andaluzyjskiej zabawy.