Jak dotąd trzy budowle, które miałam okazje obejrzeć na żywo, zaparły mi dech w piersiach. To grobowiec Taj Mahal w Agrze, katedra Duomo we Florencji oraz Alcazar w Sewilli. Wrażenia były tak wspaniałe, że każdą z nich chciałabym obejrzeć jeszcze raz. Teraz, do mojej listy dołączyła La Mezquita w Kordobie. Bardzo się cieszę, że mogłam zachwycać się tą największą na świecie katedrą, w towarzystwie całej rodziny.
Odkrywanie takich miejsc razem z dziećmi jest ciekawym doświadczeniem. Staramy się przygotować teoretycznie do tego co zobaczymy, żeby potem móc świadomie oglądać i podziwiać cud architektury. A jest co podziwiać! Ten multikulturowy gigant, od wejścia przytłacza swoją wielkością. Katedra, a właściwie meczeto-katedra, z zewnątrz wygląda dość zwyczajnie, jest po prostu monumentalna. Nie zdradza tego, co w środku tak wszystkich zachwyca. Otoczona jest gigantycznymi murami z piaskowca i umiejscowiona nad samą rzeką Guadalquivir, która płynie przez Kordobę.
Kłębiące się tłumy przy kasach, giną na niemal 2500 m² powierzchni katedry. Ludzie wchodząc do ciemnej przestrzeni, nagle milkną pod wrażeniem… Słychać szmer aparatów, czuć w powietrzu kadzidło, ciało owiewa przyjemny chłód. Przez ażurowe okna wpada jasne światło. Zaczyna się wielkie zwiedzanie.
Wnętrze jest jak marmurowo-jaspisowo-granitowy las, zwieńczony dwukolorowymi łukami, przypominającymi akwedukty. Kolumnada liczy ponad 800 okazów, tworzy wspaniałą wieloplanową przestrzeń. Oszałamiające jest tu połączenie kilku stylów, epok i aż dwóch religii… Zaciągam się chłodnym powietrzem i wyobrażam sobie, jak to wszystko po kolei zostało stworzone…
Szczypta historii
Najstarsze elementy budowli sięgają VI wieku. Ta pierwotna Bazylika Wizygotów (chrześcijańskiego ludu germańskiego), którzy w tamtym czasie na krótko opanowali Półwysep Iberyjski, została rozbudowana i przekształcona już od VII wieku w muzułmański meczet. Historyczna zmiana warty i opanowanie ziem Półwyspu, przez muzułmańskiego kalifa Abd al-Rahmana I, okazała się dla krainy całkiem korzystna. Pogrążony wówczas w mrokach średniowiecza stary kontynent, tu w Iberii, pod panowaniem arabskim, żył w rozkwicie. Kordoba wówczas (X wiek), była największym miastem na świecie i jednocześnie stolicą arabskiego przyczółka na zachodzie Europy. Panował tu dostatek, sprowadzone z Afryki owocodajne rośliny (palmy, pomarańcze, bananowce) z oryginalnym systemem nawadniania, zapewniały pełne spichlerze. Kiedy średniowieczną Europę dotykał głód, brak dostępu do czystej wody, edukacji, a ludność jątrzyły choroby, w Kordobie pod rządami kalifów budowano systemy akweduktów, podłączano bieżącą wodę do domów, odprowadzano ścieki systemem kanalizacji, budowano szkoły (w tym Uniwersytet), łaźnie oraz biblioteki. Kolejni kalifowie przez następnych 200 lat rozbudowywali meczet. Panujący w znacznej jego części mój ulubiony styl, arte mudéjar, urzeka pięknymi zdobieniami ścian. Wyglądają one, jakby pokryte były pracowicie utkaną koronką. W rzeczywistości, są to ręcznie rzeźbione stiuki w miękkich surowcach, łatwo poddających się narzędziom artystów. Przedstawiają, zgodnie z arabską tradycją, florystyczne i owocowe motywy. Wyglądają na lekkie i delikatne, ale wymagały zagłębienia dłuta na przynajmniej 2-3 cm, żeby można było dostrzec wzór z oddali. Po rekonkwiście, w XIII wieku, chrześcijanie rozpoczęli długotrwały proces przebudowy meczetu, co zaowocowało wybudowaniem, w jego centralnej części, katedry w stylu gotyckim. Prace wykończeniowe trwały nieprzerwanie, aż do XVIII wieku. Różne są zdania na temat chrześcijańskiej ingerencji w strukturę meczetu. Ówczesny król Hiszpanii – Karol V, podobno rzekł: “zniszczyliście coś, co było jedyne w swoim rodzaju i postawiliście coś, co można zobaczyć wszędzie…”. Z pewnością połączenie w jednej budowli historii dwóch różnych religii, jest niezwykłe.
Aktualnie La Mezquita, nazywana meczeto-katedrą, jest wyłącznie kościołem rzymsko-katolickim. Watykan bowiem, nie zgodził się na udostępnienie Muzułmanom części meczetu.
Katedrę można zwiedzać w dzień i w nocy. W Hiszpanii wiele zabytków jest udostępnianych nocną porą. Ze względu na półmrok i sporą liczbę zwiedzających, trudno o dobre zdjęcia. My byliśmy tam pod koniec dnia, więc kilka ujęć udało się wykonać bez tłumu w tle.